piątek, 1 kwietnia 2016

Coś na prezent dla dzieci , oraz historia o króliczku, który miał dwa życia :)


Dzień dobry :)
Sobotni poranek hmmmm... Zacznijmy od wczorajszego dnia, serdecznie dziękuję za ciepłe wpisy, komentarze, pozdrowienia, za to, że Jesteście ze mną - powoli dociera to do mnie .... Bardzo powoli, ale jestem ogromnie szczęśliwa !!! No dobra dosyć tych słodkości, czas zabrać się za pisanie:). Tradycyjnie kawa i kosteczka czekolady, chwilka namysłu i uciekam w odległy świat wspomnień... Kochani od dziecka uwielbiam zwierzęta, dały mi wiele radości i miłości. Miałam też to szczęście, że moja miłość była wielokrotnie odwzajemniona. Pieski, kotki, króliczki, kaczki, kury, a nawet małe świnki:). Wszystkie kochałam całym serduchem i z czasem były wspaniałymi kompanami do zabaw, zwierzeń i przytulania:). Gdy dorosłam i przyszła na świat moja kochana Córeczka, nie broniłam jej kontaktu ze zwierzętami, a nawet spełniałam życzenia:). Pierwszym zwierzaczkiem  był króliczek miniaturka, cierpliwie znosił córci przytulania i tarmoszenia za uszy. Pokochali się z wzajemnością, co dzień spędzając wiele godzin na zabawie a, nawet ucinali sobie razem poobiednią drzemkę,  ufał jej tak bardzo , że wcinał wszystko co mu dawała. Niestety miała 3 lata i nie wszystko rozumiała, chwila nieuwagi i króliczek zjadł kredki świecowe!! Biedactwo nie wytrzymało tego i odszedł:(. Szalona mama nie chciała łez dziecka i szybko kupiła sobowtóra! Córka choć malutka wyczuwała, ze coś jest nie tak! Na szczęście przyszło lato i pojechaliśmy z króliczkiem na wakacje do dziadka . Pomysłowość jego nie znała granic , zorganizował wnuczce czas wolny tak bardzo, że straciła czujność:). Co dzień rano z wnuczką, suczką Ciką i łopatką chodzili do ogrodu po dorodną marchewkę. Po wykopaniu cała świta udawała się ją umyć, a później dumna sunia w pyszczku niosła marchewkę z natką do ulubieńca córci:). Widok był rozbrajający, suczka stawała przy klatce i przez szparkę podawała koniec marchewki, a króliczek spokojnie sobie chrupał:). Mama Ela przestała się zamartwiać czy sprawa się rypnie, a dziecko było szczęśliwe :). 
Teraz wydziergany króliczek, troszkę smutny, ale to dlatego że jeszcze nie ma swojego domu:). Jeśli ktoś chętny to zapraszam:)










.




























































































Jeśli podoba wam się, coś co wyszło spod mojego szydełka, igły, drutów i chcieli byście wymienić się na swoje pomysły to serdecznie zapraszam do kontaktu- artjonka@onet.pl


7 komentarzy:

  1. Fajny ten Twój króliczek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuje i zapraszam częściej:))

      Usuń
    2. Super historia super króliczek!

      Usuń
    3. Dziekuje i zapraszam częściej:)))

      Usuń
  2. Fajny króliczek taki do przytulania :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje , bardzo mi miło pozdrawiam serdecznie <3

      Usuń
  3. Fantastyczny! Właśnie takiego chciałabym zrobić na szydełku, ale niestety jeszcze nie potrafię. Dopiero raczkuję w tym temacie. I małpka świetna! Lubię połączenie szarości z różem. I w ogóle wykonujesz super prace. Gratuluję takiego talentu :-)

    OdpowiedzUsuń