poniedziałek, 18 stycznia 2016

Kraina Aniołów....


 W moim życiu Anioły zajmują szczególne miejsce, są dla mnie wsparciem, nadzieją, westchnieniem, marzeniem...Myślę, że Anioły to Istoty utkane ze świata wyobraźni. Mogą przybierać dowolne formy, jeśli ktoś wierzy,że mają ludzką postać, skrzydła, aureole- tak je zobaczy.... Co dzień na mojej drodze spotykam ludzkie Anioły,  niosące bezinteresowną pomoc, oraz ciepłe słowo... Kochani to właśnie Wam dedykuję ten post!!! Życząc każdemu z osobna zdrowia, pogody ducha, oraz by kiedy zajrzy w wasze serce smutek pojawił się dobry Anioł , który poprowadzi za rękę do krainy szczęścia i spokoju :) 

 


"Robota Anioła Stróża"

Gonił cię mój stróż anioł po świecie, o mój Drogi,
biegł wciąż za tobą przez lasy, przez łany,
potrącał cię ku mnie, zapędzał cię do mnie,
ciągnął za obie ręce, spychał z prostej drogi -
o miłości coś szeptał, bredził nieprzytomnie,
pachniał jak wytężone białe nikotiany..

Siedzący noc całą przy tobie na warcie
krzyczał głosem jak trąby złote i waltornie,
to znów o łaskę twoją modlił się pokornie,
- zbawienie własne diabłom rzucał na pożarcie! -
Wreszcie ciebie ślepego, ciebie niechętnego
zawiódł przemocą do mego pokoju,
gdzie siedziałam płacząca, Pan Bóg wie dlaczego,
jak to się zdarza czasami.-
Wpuścił cię naprzód, sam został za drzwiami,
zatańczył w tryumfie taniec jakiś boski -
potem twarz zakrył szatą srebrno białą,
zamyślił się pełen troski - - -
i jęknął z przerażenia nad tym, co się stało - - -
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska







"Nie anioł stróż"

mojego Anioła Stróża nie widać
choć nie zazdrości archaniołom
nie strzeże nikogo jak na obrazku
przewraca kładkę po której idę
rzuca w przepaść na zbitą głowę
wyciąga za nogawki
pyta - jak leci
mówię mu nieprzyzwoity po łacinie banał
- Aniele tobie łatwo bo nie masz ciała
ale mnie sempiterna zabolała
nie rozumie strzeżonego Pan Bóg nie strzeże
do Boga idzie się na całego
przez kładkę skopaną
przez miłość która wyszła bokiem
przez rozpacz ze szczegółami
przez korek uliczny w którym ugrzęzło pogotowie z syreną
czasem jak stonoga co pomyliła nogi i stanęła jak noga
tłumaczył i ja tłumaczę ale na obrazkach inaczej
 ks. Jan Twardowski





"Anioł"

Czemu leciał tak nisko ten anioł, ten duch,
Sięgający piersiami skoszonego siana?
Wiatr rozgarniał mu skrzydeł świeżący się puch,
A od kurzu miał ciemne, jak murzyn, kolana...

Włos jego - hartowana w niekochaniu miedź!

Oczy płoną, miłosnym nieskalane szałem !
Snem wezbrała mu w skrzydłach niewiadoma płeć,
Kiedy lecąc, sam siebie przemilczał swym ciałem...

Możem zbyt go zobaczył lub uwierzył zbyt,
Bo w niechętnej zadumie przystanął w pół drogi...
I znów w oczach mu błysnął nieczytelny świt,
Gdy do lotu pierś tężył i prostował nogi.


Rosa mu jeszcze zziębła na wargach, a on
Już piętrami swych skrzydeł ku niebu się wzbielił
I ogrom ciała oddał bezmiarom na strwon,
A jam się do niebiosów wówczas onieśmielił...

Odtąd gdy wchodzę z tobą w umówiony park,
Gdzie światła księżycowe do stóp nam się łaszą -
W twych wargach szukam jego przemilczanych warg
I nie wiem, co się dzieje z ta miłością naszą?...

Bolesław Leśmian










"Anioł poważny i niepoważne pytania"

Czy zostałeś aniołem dopiero po dłuższym namyśle
czy zamiast palca serdecznego masz tylko wskazujący
czy spowiadasz tylko z grzechów ciężkich bo lekkie
trudno udźwignąć
czy klaszczesz w dłonie patrząc na konanie
jak na sytuację przedbramkową
czy nigdy nie płaczesz, żeby się nigdy nie uśmiechać
czy umiesz uważnie bez powodu słuchać
czy nie przytulasz się żeby odejść
czy nie tęsknisz za ciałem
za ludzkim uśmiechem
za dłońmi złożonymi w kominek
za ziębą co we wrześniu opuszcza ogrody
za źrebakiem zamykającym powieki
za chrząszczem o nogach żółtoczerwonych
za każdą sekundę zawsze ostatnią
za tym co nietrwałe i dlatego cenne
Ks. Jan Twardowski









"Anioły"

Anioły schodziły po ścieżce białej,
schylały się, patrzały, głowy ku sobie zbliżały,
chwiały ogromnymi, cichymi piórami,
szemrały szumiącymi szatami
i stawały bojąc się przestraszyć ciszę,
która się razem z nimi nad ziemią czekającą kołysze.
 Kazimiera Iłłakowiczówna




















"Makatka z aniołem"

Na twarzy twej rumieńce
Jakbyś był uduchowiony
Przez gruźlicę płuc
A dobroć twą nieziemską
Zamykasz na niebieski klucz

Najczęściej można spotkać cię
Nad przepaścią lukrowaną
Gdy przez dziurawą kładkę
Przeprowadzasz dwoje dzieci

Nocą może chciałbyś
Oderwać się od ściany
Ale jedno skrzydło
Gwóźdź ci przedziurawił
Więc zostajesz z nami
Na wieki wieków amen
Adam Ziemianin

niedziela, 17 stycznia 2016

Pierwszy placek i pierwsza wpadka ...

Dziś troszkę inaczej, sięgam do czasów gdy próbuję piec i gotować :) Pewnie jak wielu z Was miałam swoje lepsze i gorsze dni, a dążenie do perfekcyjności często sprawiało mi ogromną trudność i wiele psikusów :) O jednym z nich chcę opowiedzieć Wam :)
Piękny sierpniowy dzień, mam trzynaście lat, a nasza mama leży chora w szpitalu. Tato poszedł do pracy, a ja razem z ośmioletnią Siostrą zajmujemy się domem, ogródkiem i zwierzaczkami:) Jak by  zajęć było za mało, postanowiłam sobie znaleźć kolejne - placek drożdżowy ze śliwkami i kruszonką... mniam-mniam Mama piekła wyśmienity:) . Nazajutrz wybierałam się do mamy do szpitala, chciałam jej zrobić niespodziankę;) . Mała Ela myślała o niespodziance, ale też chciałam trochę pobłyszczeć ... No i błysnęłam ;)
Wiele razy stałam  i patrzyłam jak mama robi placek , pomagałam, podawałam, przesiewałam mąkę, wbijałam jajka i prawie znałam już na pamięć co i jak ... Tylko zrobić wszystko jak Mama i paluszki lizać :) Hmm.. tak jak Mama, ale ja chciałam być lepsza, taka idealna córeczka:) Wszystko zrobiłam prawie jak Mama , tyle że dwie warstwy owocu i dużo więcej kruszonki... Kochani nie tylko przedobrzyłam, ale zrobiłam sobie dodatkowy bałagan i zmarnowałam produkty ! Początkowo wszystko wyglądało w porządku, ciasto rosło i rosło, aż przerosło blachę i wylazło z blachy... Jak by było mało wyglądało fatalnie śliwki na blasze ciasto w koło blachy , tyle sprzątania i szorowania no i taka szybka lekcja pokory :) Dziś zanim przerabiam sprawdzony przepis długo się zastanawiam :) Kolejny placek upiekłam tak jak Mama i tak już piekę go do dziś:)  Choć mamy czasy odchudzania, sportu i walki ze słodyczami, piekę i rozpieszczam rodzinę i znajomych:))) Mam nadzieje,że Wy też mieliście swoje wpadki kulinarne i podzielicie się nimi ze mną:) Zapraszam do śmiałych komentarzy i udziału w dyskusji o pieczeniu i gotowaniu :)

                                                      Placek drożdżowy ze śliwkami:))



Składniki na zaczyn:
- 4 łyżeczki suchych drożdży (14 g - dwa opakowania) lub 32 g drożdży świeżych
- 1/2 szklanki letniego mleka
- 1/2 szklanki mąki pszennej
- 1/4 łyżeczki cukru
Ponadto na ciasto:
- 1/2 szklanki letniego mleka
- 1/2 szklanki cukru
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii lub kilka kropel aromatu waniliowego
- szczypta soli
- 1/2 kostki masła (250g)
- 1 jajko
- 1 żółtko
- 2 i 3/4 szklanki mąki pszennej
- śliwki węgierki, około 1 kilograma
I na kruszonkę:
- 180 g mąki pszennej
- 100 g cukru
- cukier waniliowy - 16 g
- pół kostki roztopionego masła
- 1/4 łyżeczki cynamonu
Do dużego naczynia wlać mleko, dodać drożdże, mąkę, cukier i wymieszać. Przykryć zaczyn i pozostawić do podwojenia objętości. Następnie dodać pozostałe składniki i wyrobić, aż ciasto będzie miękkie i elastyczne. Przykryte pozostawić do wyrośnięcia na około godzinę, aż podwoi objętość.
Przygotować kruszonkę. Mąkę wymieszać z cukrem, cukrem waniliowym i cynamonem, zalać roztopionym masłem, dobrze połączyć.
Blachę o wymiarach 40 x 30 cm lub 35x 25cm wyłożyć papierem do pieczenia. 

Wyłożyć wyrośnięte ciasto, na wierzchu ułożyć połówki śliwek (stroną rozciętą do góry), posypać kruszonką i odstawić do ostatecznego wyrośnięcia na pół godziny.
Piec w temperaturze 180°C przez około 45 minut, aż kruszonka się zarumieni.:))) Jeśli ktoś ma jakieś pytania lub wątpliwości służę pomocą :)
                                                                                                        Smacznego :)))

piątek, 15 stycznia 2016

Coś na prezent :) Zakładki i wspomnienie z dzieciństwa :)

Kochani zanim opowiem kolejną historię i podzielę się nowymi pracami chciała bym serdecznie podziękować za wszystkie polubienia na Fb, Google, Blogger, za ciepłe słowa i za to ,że wierzycie we mnie i to co robię !!!! DZIĘKUJĘ !!!!:)
    Dziś moje wspomnienia przeniosły się w odległe czasy szkolne, mała Ela chodzi do IVa, Pani Zofia G prowadzi zajęcia plastyczne, a tematem zadania jest " zakładka do książki":). Pamiętam jak dziś ten dzień i radość jaka pojawiła się na mojej twarzy . Temat był idealny zwłaszcza, że zbliżały się Święta Bożego Narodzenia, a ja byłam bez prezentów dla bliskich :). To miały być pierwsze samodzielnie zrobione prezenty i byłam bardzo przejęta !!! W długie zimowe wieczory z rozkoszą słuchałyśmy czytających rodziców, pomyślałam zakładki przydadzą się :) Policzyłam członków rodziny, których obdaruję prezentami i z ochota zabrałam się za rysowanie, malowanie , wyklejanie i co tam w duszy zagrało :) Tak się zapędziłam ,że zrobiłam aż dziesięć zakładek. Część z nich zrobiłam w szkole, resztę dokończyłam w domu. Kolejna lekcja, a ja dumnie kroczę do Pani Zofii G.przekonana, że dostanę piątkę:). Nauczycielka spojrzała na mnie z surową miną i zapytała kto mi pomagał? Grzecznie odpowiedziałam ,że ja sama :) Usłyszałam, że to nieprawda i jak nie przyznam się to dostanę ocenę niedostateczną !!! Z przerażeniem zapewniałam ją ,że to ja i prosiłam by uwierzyła ,ale ona kazała przynieść dzienniczek ucznia i napisała do rodziców wiadomość !!! Nazajutrz  jadę do szkoły z mamą. Całą drogę wypytuje mnie co narozrabiałam , a że bywałam czasem urwis miała podstawy do obaw :) Gdy dojechaliśmy do  szkoły poszłam na lekcje, a mama do nauczycielki. Tam dowiedziała się ,że nie wolno pomagać dzieciom , wyręczać ich w robieniu zajęć i że mam zrobić jeszcze raz , ale sama ! Długo mama przekonywała ,że to ja sama , że nawet nie widziała zakładek ( bo nie widziała, przecież  to miał być prezent). W końcu zostałam wezwana , dostałam kartkę, nożyczki , linijkę , ołówek i kredki oraz 30 minut na samodzielne zrobienie zakładki !! Mama z nauczycielką coś szeptały,a ja zabrałam się za działanie :) Chyba chęć pokazania ,że ja potrafię oraz dobre anioły sprawiły cud :) Jedenasta zakładka była najpiękniejsza :) Maleńki bukiecik niezapominajek w środku zimy, przypominał o wiośnie za , którą tak bardzo tęsknię i dziś :)) Dostałam piątkę , a nauczycielka polubiła mnie i często motywowała do prac dodatkowych , które wysyłała na różne konkursy szkolne :) . Pozostał problem z prezentami , po takiej aferze wszyscy w domu wiedzieli co dostaną od Eli ;)) 
  Kochani dziś po latach wróciłam do tematu i są zakładki :) Pierwsze sztuki pokazuję! Ręczna robota , szydełko , haft i jak zawsze co tam w duszy gra:))

























poniedziałek, 11 stycznia 2016

Zabawki.. Przytulaski.. Maskotki...i co tam w duszy gra :)

Kochani wyobraźcie sobie małą Elę... Mam pięć lat, w domu mam wielkie zamieszanie bo rodzi mi się Siostra !!! Uwierzcie wali mi się świat, po kątach  wylewam morze łez, a moje szare myśli sięgają najwyższych górskich szczytów... Przestaję być szczęśliwą i rozpieszczoną jedynaczką, najważniejszą istota dla rodziców.... Dramat jakich mało :) 
... Szybko zrobiłam sobie z siostry niechcianego wroga, wiecznie płakała lub wydzierała się , spała albo waliła wielkie śmierdzące kupy w pieluchy !! I jeszcze te fioletowe usta od gencjany, wyglądała jak kosmiczne dziecko !!! taka siostra mi się przytrafiła , a oni wszyscy dorośli ? Biegali w kolo niej i zachwycali się coraz to dziwniejszymi komplementami .. Jakie śliczne dzieciątko , aaa pitu pitu jakie kochaniutkie , jakie cudowne ma oczka , jak pięknie je, taka kochana i urocza.... A gdzie ja ? Kompletnie o mnie zapomnieli.....Och jaka ja jestem biedna i nieszczęśliwa...
 Tak było kilka tygodni, odwiedziło nas dużo członków rodziny i znajomych, a Siostra podostawała przepiękne prezenty, które ja w tajemniczy sposób podkradałam i rozbierałam na czynniki pierwsze :) W ten sposób pozbyła się paru lalek i misiów za co ją bardzo przepraszam i proszę o pokutę i rozgrzeszenie :))) W końcu bezradna Mamusia pokazała mi jak się szydełkuje , haftuje i szyje :) Przestałam się rozczulać nad sobą zajęta robótkami, a gdy Siostra podrosła chciałam naprawić wcześniejsze błędy i często szyłam coś dla jej lalek i misiów :)) Kochana Mamusiu dziękuję za dar, którym się podzieliłaś, Kochana Siostro dziękuje,że Cię mam i że mogłam ubierać Twoje lalki :))) Buziaki !!

 Teraz troszkę o moich zabawkach i przytulaskach, zrobione ręcznie, szyte, dziergane , haftowane i jak tam w duszy zagrało :)

Robocik " WALL - E " , zrobiony szydełkiem i ozdobiony haftem i filcem :)















" Mała Mi " mieszka wraz z rodziną Muminków :) Moja jest Świąteczna :) Zrobiona na szydełku, do twarzy użyłam filcu, ozdobiłam haftem płaskim. 









  " Pinokio " - postać fikcyjna stworzona przez Carla Collodiego. W rzeczywistości to drewniany ludzik, ale ja go wydziergałam na szydełku :)))








 
Lalki :) Pierwsze szyłam dla Siostry, ale niestety nie zachowały się. Te powstały po wielu latach i sprawiły, że uciekłam w daleką podróż w krainę słodkiego dzieciństwa :)
 Zimowa " Katia" rudowłosa piękność, w ciepłym zimowym stroju, lalka oraz jej strój wykonałam ręcznie różnymi technikami , druty, szydełko , haft, filc itd.














Kolejna lalka to " Szwedka Ingrid " , również w stroju zimowy, wykonana ręcznie, podobnymi technikami jak Katia :)















                                                                                Cdn...



środa, 6 stycznia 2016

Taka sobie torba z kotem :)

Witajcie Kochani:)) 
Dziś bardzo krótko, kolejna torba, zrobiona na szydełku, tym razem z kotem :)) . Uwielbiam je tak bardzo, że musiałam.... 
Jeśli macie jakieś pytania to śmiało, ja pędzę do pracy:) Dziękuje za odwiedziny i miłego wieczoru dla wszystkich!!!








































Jeśli podoba wam się coś co wyszło z pod mojego szydełka, igły, drutów i chcielibyście wymienić się na swoje pomysły to serdecznie zapraszam do kontaktu - artjonka@onet.pl